wtorek, 27 listopada 2012

Nie lubię, nienawidzę, nie podoba mi się, nie.

Nie mam pojęcia czy wyżej wymienione określenia stały się chorobą na skalę światową, ale coraz częściej znajdujemy na taką możliwość dowody. Widzimy więcej wad niż zalet, zawsze wymieniamy multum rzeczy, które nam się nie podobają, mówimy "nie" bo w większości przypadków po prostu nam się nie chce. Nasuwa się myśl - do czego to może prowadzić?
Ile nienawiści narodziło się w ciągu ostatniego czasu - a może po prostu ja dorosłam i jako dziecko jej nie dostrzegałam? Co nie zmienia faktu, że miło by było gdybyśmy wyrazili chęć do zmiany tego. W ciągu kilku miesięcy (znowu ten okres, w ciągu którego tak wiele zrozumiałam..) przekonałam się, że nie mogę ufać - dosłownie - nikomu. Zawsze znajdzie się osoba, która ślepo będzie twoim najlepszym przyjacielem, ale jestem więcej niż pewna, że przy pierwszej lepszej okazji wyrazi swoją opinię na twój temat, która wcale nie będzie genialną pochwałą za idealność, którą widzimy tylko w sobie. Do czego zmierzam? Sama nie wiem. Wcale nie jestem lepsza, ale gdzieś słyszałam, że widzę swoje wady i wypowiadam je na głos. Przyznaje się, że jestem wredną, pozbawioną zaufania do ludzi, osobą. Straciłam wszelką nadzieję na człowieczeństwo. Chwilami czuję się jak przedstawiciel innego gatunku, nowego, nikomu nieznanego i niezrozumianego...

Słońce chowało swój cudowny blask za horyzontem. Sprawiało wrażenie zapadającego w kamienny sen, zasłużony odpoczynek. Tylko ono robiło coś dobrego dla każdego człowieka. Ona już dawno oddawała się światu marzeń, ułożona na niezbyt wygodnym łóżku, którego nawet nie miała czasu wcześniej zaścielić. Śniła, marzyła, planowała wspaniałe dni. Tak bardzo chciała mieć więcej odwagi w sobie, siłę, która pchnęłaby ją do zrozumienia świata. Bała się ludzi, panicznie ich unikała idąc wąskim, szkolnym korytarzem. Ciągle powtarzała w myślach, że na nią skierowany jest każdy wzrok.
- Podziwiają cię, podziwiają - szeptała pod nosem. Nie śmiała myśleć, że było inaczej. Usilnie stwarzała wrażenie "pozerki".
"Nie obchodzą cię inni, liczysz się tylko ty i twoje wnętrze. Nie przejmuj się nimi, to kiedyś zniknie. Znajdziesz kogoś kto uciszy hałas, zabierze ból. Nie ma coś się przejmować, zachowaj kamienną twarz. Spójrz na nią jakbyś robiła to od niechcenia. Wspaniale! Sprawiłaś, że postrzega cię jako kogoś lepszego. Należysz do elity - więc się tak zachowuj. Stawiaj na obojętność, żyj własnym światem. Genialnie. Dobrze ci idzie. Znakomicie!" - tak sobie powtarzała. A może to był głos w jej głowie?

Każdego dnia niechętnie zwlekam się z ciepłego łóżka, by powitać szarość dnia obecnego. Lubię chodzić do szkoły, sama nie wiem czemu. Nie interesują mnie lekcje, nie interesuje mnie nauka. Znaczy.. (Postaram się to jakoś wyjaśnić). Uwielbiam zdobywać wiedzę, choć nie wskazują na to moje średnie oceny. Nie są złe, ale zawsze mogłoby być lepiej, prawda? Nie czuję się poruszona lekcją, bo wole wszystko zdobywać lub odkrywać sama. Tak jest lepiej. Przygotowuję się do ewentualnej samotności. Zakochana w języku francuskim? No pewnie, pokochałam ten język, chociaż tak mało z niego umiem. Opuściłam wiele lekcji, ale obiecuję to nadrobić przy najbliższej wolnej chwili.

Daję słowo, że zacznę żyć inaczej. Żyć ciągle po swojemu, ale z większym entuzjazmem. Wiele muszę zmienić, wiele przemyśleć.

1 komentarz:

  1. Co do pierwszego tekstu opisałaś w nim moje myśli. Dokładnie tak samo uważam. I ja również czuję jakbym była jakimś innym gatunkiem. Czasami czuję, że nie pasuję, żyję w innym świecie ;p 2 i 3 tekst równie dobry! (;

    OdpowiedzUsuń